Nowoczesne technologie,
postęp cywilizacyjny, codzienne odkrycia, a stosunek ludzi do ludzi niezmienny
od wieków. Żądza władzy i pieniądza ogłupia naszą rasę niekiedy do granic
wydawałoby się niemożliwych. Odbierzmy tytuł, majątek i przysłowiową szatę, a
stanie przed nami po prostu człowiek. Poznajmy go, zanim ulegnie naszej
kategoryzacji.
Przystojny mężczyzna ubrany
za kilka tysięcy złotych podjeżdża nowym samochodem, okazuje się, że to prezes
dobrze prosperującej firmy. Od razu prężymy się, odpowiednio dobieramy słowa i staramy
się zdobyć jego sympatię. To nie reguła, ale gdyby za chwilę podszedł do nas
robotnik to powietrze uszłoby z nas momentalnie. Wykształcenie czy zamożność często
nie idą w parze z inteligencją, uczciwością, życzliwością i innymi cechami,
które wymienia się, jako pożądane i mile widziane u przyjaciół, na których
chcemy liczyć w trudnych chwilach, z którymi chcemy spędzać czas. A w kontaktach
codziennych z obcymi ludźmi, czy to ważne, jak gruby ma portfel i ile
specjalizacji ukończonych? Dyrektor, dozorca, sprzedawca, prezydent, nauczyciel,
doktor, ksiądz…
A jednak tak się dzieje, w
przychodniach, sklepach, urzędach i wszędzie tam, gdzie nawet nie zna się
drugiego człowieka, a już stawia się go po tej drugiej (gorszej czy lepszej)
stronie. Ci, którzy korzystają z wizyt lekarskich finansowanych przez NFZ
pewnie znają kwestię spóźniania się lekarzy i wychodzenia szybciej z pracy
„bo już nie ma pacjentów”. Niestety problem jest bagatelizowany nawet, gdy
pacjent pojawi się 10 minut po wyjściu lekarza. Nikogo wtedy nie dziwi, że
pracownik (lekarz oczywiście) opuścił miejsce pracy, bo (chwilowo) nie było pacjentów
i myślał, że już nikt nie przyjdzie. A gdyby tak urzędnik przyszedł 15 min. później
do pracy i wyszedł pół godz. przed czasem, bo nie ma chwilowo petentów???
Przecież jeden i drugi jest wynagradzany z pieniędzy publicznych! Ale w
przypadku lekarzy to przecież nie do pomyślenia żeby zwrócić im uwagę czy
zgłosić to uchybienie odpowiednim osobom. Takich przykładów jest tysiące i
każdy z nas był świadkiem lub uczestnikiem nie jednej z nich. Zawsze tak było,
jest i pewnie będzie, jednak od nas tylko zależy, jaką postawę przyjmiemy. Jak
spojrzymy na drugiego człowieka i jak będziemy z nim rozmawiać.
Nie łatwo też zareagować,
gdy sytuacja dzieje się na forum większej publiki, obawiamy się reakcji, oceny,
niepotrzebnych problemów itd. Zrozumiałe. Nie jesteśmy wojownikami, którzy w
imię wyższych celów podejmują kolejne wyzwania naprawiania świata:) Pół żartem pół serio, ale fakt jest faktem, że nie
lubimy być gorzej traktowani to i sami traktujmy ludzi z szacunkiem i
życzliwością. Nie wiadomo w jakiej sytuacji sami się znajdziemy - dziś na
wozie, jutro…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za poświęcenie czasu na zapoznanie się z naszymi wpisami. Będziemy wdzięczni za każdy komentarz na ich temat.