W mediach najlepiej sprzedają się: przemoc, wulgarność,
akcja oraz głupota. Mało kogo interesuje oglądanie ludzkiej życzliwości, a
produkcje przedstawiające miłości nazywane są łzawymi. A jak jest na co dzień?
Właśnie wróciłam z wyjazdu z grupą Francuzów. Wyjątkowo
trafiłam na grupę wiekowo zbliżoną do mnie, w dodatku z podobnym
światopoglądem. Sobotni wieczór, jako że był ich ostatnim w Polsce,
przedłużył się nam znacznie… Rozmawialiśmy chyba na każdy z możliwych
tematów, w tym o podejściu niektórych ludzi do innych osób. Zastanawialiśmy
się, skąd, u licha, w relacjach międzyludzkich obecna jest ta wulgarność, w
dodatku połączona z agresją.
Każdy z nas zaobserwował w swoim bliższym, czy dalszym
otoczeniu jej przejawy. Skąd się bierze w ludziach potrzeba naskakiwania w
wulgarny sposób na innych? I to nie tylko za to, że mają odmienne zdanie w danej
sprawie. Czasem mam wrażenie, że to tylko tak, dla sportu. Atak słowny,
wypowiedź ozdobiona soczystą porcją wulgaryzmów, a najlepiej dodać do tego
jeszcze jakiś osobisty przytyk i voilà!
recepta na bycie pospolitym burakiem gotowa.
Spotkałam się już z opinią, że moje postrzeganie jest
sztywne. Bo przecież jeśli rzucimy sobie taką łaciną podwórkową i potocznie mówiąc
dowalimy komuś ciętą (i jakże trafną) uwagą, najlepiej osobistą, to przecież
nie jest to żadne wielkie halo! Przecież to tylko takie tam sobie Polaków
rozmowy…
Żarty, żartami, ale czy młodzi ludzie nie potrafią już rozmawiać
kulturalnie? Czy to w żartach, czy w czasie scysji, doszliśmy do wniosku,
że w naszym pokoleniu coraz trudniej o świadomość tego, że „czegoś nie wypada”.
Nie chodzi mi tu o popadanie ze skrajności w skrajność, ale odrobina
kultury jeszcze nikogo nie zabiła.
Chyba :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za poświęcenie czasu na zapoznanie się z naszymi wpisami. Będziemy wdzięczni za każdy komentarz na ich temat.