To jak to jest z tym narzekaniem na
narzekających…? Kobieta oparta łokciami o parapet (przed dłuższym posiedzeniem podkłada sobie
poduszkę pod łokcie) spogląda przez okno na świat. Cóż, to skarbnica wiedzy o
wszystkich i na każdy temat. Sąsiadka spotykająca sąsiadkę z zakupami, na
pytanie „co słychać?” odstawia torby i zaczyna „oj, stara bida”. A jak często
można usłyszeć: gdybym była na Twoim miejscu… (to musiałabym usiąść Ci na
głowie, można by odpowiedzieć).
Uwielbiamy żyć życiem innych ludzi, dużą
popularność zdobyły programy „z życia wzięte”, dzięki którym możemy podglądać
innych (to nic, że to wszystko wyreżyserowane, ale takie prawdziwe!). Z
zainteresowaniem wysłuchujemy co ktoś zrobił źle i jak mu nie poszło (po raz
kolejny, oczywiście). Możemy skorzystać wtedy z naszych mądrości (bo inni nie
wiedząc czemu, nie zawsze chcą) i ogłosić słuchaczom jedyną możliwą prawdę o
konsekwencjach, możliwościach i w ogóle sytuacji, w której my oczywiście
postąpilibyśmy inaczej.
A informacja idzie w świat. Oj idzie,
biegnie, a czasem leci i może wraca jak bumerang do źródła, ale już w takiej
formie, że trudno byłoby się domyśleć, że to o nią chodzi. Plotkowanie pewnie
ma kilka pozytywnych aspektów, np. integruje grupę rozmówców, to jednak często
bywa krzywdzące i zniekształca postrzeganie osoby omawianej czy sytuacji, w
której się znalazła.
Ciekawość świata, ludzi, obserwacja,
zdobywanie informacji, wiedzy, dzielenie się nią z innymi, jakby to wykorzystać
z korzyścią dla otaczających nas ludzi i świata? Z korzyścią dla nas samych! Bo
przecież pozytywne spojrzenie na świat i serdeczność wobec ludzi prowadzi do
takiego samego podejścia do siebie! Coraz częściej spotykam się z narzekaniem
na narzekających, na krytykujących, marudzących. Czyżby otwarcie możliwości
kontaktu ze światem, porównywania oraz poznawania różnych kultur i zwyczajów,
otwiera nasze umysły i serca, kierując na to, co dobre? Co pozytywne? Nie tylko
narzekanie, plotka i wspólny wróg może połączyć – chęć życia w zgodzie ze sobą,
ze światem, otwartość, uśmiech i szczęście również!
Przeczytałam o jakiś nowych badaniach
poczucia szczęścia wśród mieszkańców naszego pięknego kraju. Zamurowało mnie
przez chwilę. Tylko kilka osób na kilkadziesiąt stwierdziło pewnie i głośno
„tak, jestem szczęśliwa/y”! Tylko kilka! Czego więc brakuje nam do szczęścia i dlaczego
nie próbujemy lub nie udaje nam się tego zdobyć? A może brakuje tego
pozytywnego postrzegania i cieszenia się z tego co mamy…
Pozytywne myślenie to nie bujanie w
obłokach i patrzenie na świat przez różowe okulary. Nie oznacza też
bagatelizowania niezapłaconych rachunków i „jakoś to będzie”. Pozytywne
nastawienie pozwala dostrzegać trudności, ale ułatwia ich rozwiązanie. Nie
skupia się na narzekaniu i cierpieniu, ale na problemie i szukaniu rozwiązań,
podejmowaniu działań i przekonaniu, że wszystko da się rozwiązać. Warto
spróbować, to naprawdę działa. A każda trudność rozwiązana szybciej lub
wolniej, łatwiej lub trudniej, mobilizuje i utwierdza w tym przekonaniu. Da
się.
Powiedzmy w windzie głośne dzień dobry.
Witajmy się z ludźmi szczerym uśmiechem.
Oddajmy różnicę, jeśli wydano nam za
dużo pieniędzy.
Znajdźmy plusy sytuacji, o której inni
rozmawiają pesymistycznie.
Szukajmy twórczych rozwiązań.
Uwierzmy w siebie i swoje możliwości.
Przyznajmy się do pomyłki (tylko ten, co
nic nie robi nie może się pomylić).
Czerpmy wiedzę od ludzi mądrzejszych (są
tacy).
Pomóżmy tym, którym ciężko.
Bądźmy szczęśliwi.
Izabela
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za poświęcenie czasu na zapoznanie się z naszymi wpisami. Będziemy wdzięczni za każdy komentarz na ich temat.