Podczas jednego z kursów,
którego byłam uczestniczką, pomiędzy dwoma osobami prowadzącymi wywiązała się
ciekawa polemika dotycząca poglądów na temat obowiązków osób przebywających
w zakładach zamkniętych. Kobieta była zdania, że jedną z konsekwencji dla
mężczyzn mogłyby by obowiązki samodzielnego dbania o czystość, przygotowywanie
posiłków i inne czynności wykonywane w warunkach domowych oraz codzienna praca
zapewniająca utrzymanie. Zatem od rana w pracy zawodowej, a po jej zakończeniu
pozostałe obowiązki związane z codziennym funkcjonowaniem: pranie, sprzątanie,
gotowanie itp. Ciekawa była reakcja drugiego prowadzącego (mężczyzny):
„to
byłyby dwa etaty, to nie przesada?”… Uśmiechnie się teraz pewnie pod nosem
niemal każda kobieta, bo czy nie tak wygląda zazwyczaj codzienne życie kobiet?
Praca na dwa etaty, jeden w pracy zawodowej, drugi w pracy domowej? :)
Czy to możliwe, by mężczyźni rzeczywiście
tego nie dostrzegali?? Ten zbulwersowany propozycją współprowadzącej mężczyzna
był młodym człowiekiem, więc nie można tu mówić o przyzwyczajeniu do tradycji i
czasów, gdy to kobiety nie pracowały zawodowo, ale dbały o ognisko domowe.
Jeśli obecnie oboje partnerzy podejmują się polowania, by zapewnić byt rodzinie
to czy nie powinien być naturalną konsekwencją podział pozostałych etatów?
I nie mam tu na myśli „sprawiedliwych”
podziałów i konieczności robienia wszystkiego przez każdego. Przecież nie
wszystko robimy równie dobrze i nie do wszystkiego mamy predyspozycje. Raczej
mam na myśli współpracę, która mogłaby polegać na podziale obowiązków tak, by każdy
zajął się tym, co lubi (lub choć przynajmniej nie jest to dla niego męką), co
sprawnie i dobrze potrafi zrobić lub połączenie sił i wspólne wykonanie
nieuniknionych, a niezbyt przyjemnych zadań w myśl zasady razem raźniej! A
konkretnie: jeśli mężczyzna jest majsterkowiczem i ma dużo cierpliwości to może
naprawić usterki i pomóc w odrabianiu zadań domowych dzieciom, kobieta w tym
czasie przygotuje obiad i zajmie się zalegającym prasowaniem. A może to właśnie
mężczyzna jest niesamowitym kucharzem, a do tego ma więcej siły żeby zrobić i
przynieść zakupy do domu, a jego partnerka zadba o czystość i estetykę domu?
Natomiast wspólne wykonywanie obowiązków może okazać się tak miłe i zabawne,
że przestanie być obowiązkowe:)
Zajęć domowych jest zdecydowanie
na pełen etat to każdy gospodarz (a raczej gospodyni) wie. Do perfekcji zawsze
będzie nam sporo brakować, bo przecież dwa etaty to 16 godzin, więc spójrzmy
realnie na możliwości (perfekcyjna pani domu tylko w programie TV robi wszystko
sama), ale co zyskujemy współpracując w tej kwestii? Czas, którego wciąż nam
brakuje. Czas, który możemy spędzić wspólnie z rodziną lub każdy indywidualnie.
Czas na przyjemności i radość z życia. Często się słyszy, że tydzień za
tygodniem przelatuje nie wiadomo kiedy i „oby do weekendu” – to smutne.
Przecież życie nie polega na ciągłym czekaniu na weekend, bo co po nim?! Skoro
2 dni mijają w ekspresowym tempie i za chwilę znów poniedziałek i znów
kolejny męczący tydzień. Przy zmianie postrzegania chociażby domowych
obowiązków i rozdzieleniu ich na wszystkich domowników to, co mniej przyjemne
zajmie nam jakieś 2 godziny, a reszta dnia ma szansę stać się niezapomnianym,
wyjątkowym dniem, o którym będziemy myśleć jeszcze na drugi dzień w pracy!
To oczywiście wymaga chęci
współpracy i zmian przez wszystkich członków rodziny, ale wierzę, że drobnymi
krokami można w dłuższym czasie dojść do celu, a warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za poświęcenie czasu na zapoznanie się z naszymi wpisami. Będziemy wdzięczni za każdy komentarz na ich temat.