Podczas studiów, ale i po nich, wyjeżdżałam do Francji. Łącznie
spędziłam tam ponad dwa lata – czy to dużo, czy to mało, każdy spojrzy na to
inaczej. Z całą pewnością, mogę powiedzieć, że trochę poznałam mentalność
Francuzów. Dlatego, jeśli ktoś z Was chciałby się tam wybrać na wakacje,
polecam przeczytać ciąg dalszy.
My, Polacy, mamy przedziwną zdolność do kombinowania. Kreatywność
w narodzie aż kwitnie. Nasza ułańska fantazja nie zna granic. No, ale wiadomo,
Polak potrafi! Ale nie każdy to zrozumie.
Podam może kilka zabawnych przykładów, żebyście mogli lepiej
zrozumieć. Wakacje, Lazurowe Wybrzeże, piękna nadmorska miejscowość i nasza
grupa spacerująca wieczorem po promenadzie. Cudny zapach naleśników. No to
idziemy, bo naleśniki francuskie nawet u nas są znane, więc nie można nie
spróbować! Jedno z nas chciałoby połączyć sobie składniki – oczywiście za
dodatkową opłatą. A co na to pani za ladą? Patrzy na kolegę jakby był co
najmniej zielony, odwraca się do koleżanki i przekazując zamówienie, pokazuje gest
świadczący o tym, że zamawiający ma coś nie tak z głową. A teraz przypomnijmy
sobie, jak to jest nad polskim morzem. Chcesz gofra? Nie ma problemu! W menu są
dwie pozycje: gofr z owocami lub gofr z dżemem. Chcesz je połączyć? A proszę
Cię bardzo! Tylko zapłać ;) No właśnie…. A kolega chciał tylko naleśnika z czekoladą
i z dżemem. Inna sytuacja: chcemy napić się kawy (w miejscowości turystycznej
dodam), ciesząc się jednocześnie z pięknych widoków na morze. Po jakimś
kwadransie oczekiwania i wybierania tego, na co tak naprawdę mamy ochotę, podchodzi
do nas kelner. Po wysłuchaniu zamówienia, skonsternowany patrzy na nas i mówi,
że po 19 kawy nie podają. No ale jak to? Przecież ekspres stoi za barem, więc w
czym problem? A no w tym, że tak jest i już. Przyznam szczerze, że nawet mnie
to zadziwiło. No ale cóż zrobić?
„Bizarre” czyli „dziwny”, dla tych, którzy tak jak ja
przebywali choć trochę we Francji, słowo to pewnie wywoła lekki uśmieszek. Już
tłumaczę, dlaczego. Otóż wszystko, co nie jest zrobione na ich sposób jest
właśnie „bizarre”. Czy przesadzam? Może, ale nie piszę tylko z własnego
doświadczenia. I wierzcie lub nie – wszystko u nas jest „bizarre” ;) Jak na
przykład menu świąteczne. Sałatka na śniadanie? Przecież sałatki się je do
obiadu. Masz ochotę na żurek do śniadania?! Świat się kończy ;) Bo w temacie
jedzenia Francuzi są bardzo restrykcyjni. Ale o tym innym razem, bo jest to
temat rzeka. Dodam, że ciekawy.
Dlatego też, jeśli wybieracie się do nich na wakacje, to
zwróćcie uwagę na godziny otwarcia lokali. Bo nawet małe knajpki mają określone
godziny wydawania posiłków. Chcesz zjeść coś ciepłego o 16? Przecież to nie pora.
Obiad serwują od 12 do 14, możesz poczekać na kolację, ale to dopiero od 18 lub
nawet 20. Tak, tak, to nie nasze polskie zwyczaje, że w restauracji możesz
zjeść o dowolnej porze. A skoro już mowa o porze obiadowej, to upewnijcie się, czy
sklep spożywczy, do którego zamierzacie iść po składniki na obiad, jest
otwarty. Bo często się zdarza, że pani ekspedientka sama korzysta z przerwy
obiadowej, a wy będziecie musieli poczekać, aż wróci.
Oczywiście nie mówię, że tak jest absolutnie wszędzie i
oczywiście uwielbiam do nich wracać. Jestem przyzwyczajona do tego sposobu
bycia, ale ktoś, kto jeszcze nie miał styczności z Francuzami może się mocno dziwić
ich reakcjom, gdy jego życzenie, zamówienie lub coś, co zrobi, będzie odbiegało
od norm przyjętych w tym pięknym kraju. Co kraj, to obyczaj, dlatego jak to się
mówi: przezorny, zawsze ubezpieczony!
Miłego podróżowania i polecam zapoznać się choć trochę ze
zwyczajami państwa, do którego się wybieracie.
Ewa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za poświęcenie czasu na zapoznanie się z naszymi wpisami. Będziemy wdzięczni za każdy komentarz na ich temat.