Każdy człowiek ma to, na co się odważy. Ograniczeniem jest brak wiary i wyobraźni.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

My i nasze kombinowanie

Podczas studiów, ale i po nich, wyjeżdżałam do Francji. Łącznie spędziłam tam ponad dwa lata – czy to dużo, czy to mało, każdy spojrzy na to inaczej. Z całą pewnością, mogę powiedzieć, że trochę poznałam mentalność Francuzów. Dlatego, jeśli ktoś z Was chciałby się tam wybrać na wakacje, polecam przeczytać ciąg dalszy.

My, Polacy, mamy przedziwną zdolność do kombinowania. Kreatywność w narodzie aż kwitnie. Nasza ułańska fantazja nie zna granic. No, ale wiadomo, Polak potrafi! Ale nie każdy to zrozumie.

Podam może kilka zabawnych przykładów, żebyście mogli lepiej zrozumieć. Wakacje, Lazurowe Wybrzeże, piękna nadmorska miejscowość i nasza grupa spacerująca wieczorem po promenadzie. Cudny zapach naleśników. No to idziemy, bo naleśniki francuskie nawet u nas są znane, więc nie można nie spróbować! Jedno z nas chciałoby połączyć sobie składniki – oczywiście za dodatkową opłatą. A co na to pani za ladą? Patrzy na kolegę jakby był co najmniej zielony, odwraca się do koleżanki i przekazując zamówienie, pokazuje gest świadczący o tym, że zamawiający ma coś nie tak z głową. A teraz przypomnijmy sobie, jak to jest nad polskim morzem. Chcesz gofra? Nie ma problemu! W menu są dwie pozycje: gofr z owocami lub gofr z dżemem. Chcesz je połączyć? A proszę Cię bardzo! Tylko zapłać ;) No właśnie…. A kolega chciał tylko naleśnika z czekoladą i z dżemem. Inna sytuacja: chcemy napić się kawy (w miejscowości turystycznej dodam), ciesząc się jednocześnie z pięknych widoków na morze. Po jakimś kwadransie oczekiwania i wybierania tego, na co tak naprawdę mamy ochotę, podchodzi do nas kelner. Po wysłuchaniu zamówienia, skonsternowany patrzy na nas i mówi, że po 19 kawy nie podają. No ale jak to? Przecież ekspres stoi za barem, więc w czym problem? A no w tym, że tak jest i już. Przyznam szczerze, że nawet mnie to zadziwiło. No ale cóż zrobić?

„Bizarre” czyli „dziwny”, dla tych, którzy tak jak ja przebywali choć trochę we Francji, słowo to pewnie wywoła lekki uśmieszek. Już tłumaczę, dlaczego. Otóż wszystko, co nie jest zrobione na ich sposób jest właśnie „bizarre”. Czy przesadzam? Może, ale nie piszę tylko z własnego doświadczenia. I wierzcie lub nie – wszystko u nas jest „bizarre” ;) Jak na przykład menu świąteczne. Sałatka na śniadanie? Przecież sałatki się je do obiadu. Masz ochotę na żurek do śniadania?! Świat się kończy ;) Bo w temacie jedzenia Francuzi są bardzo restrykcyjni. Ale o tym innym razem, bo jest to temat rzeka. Dodam, że ciekawy.

Dlatego też, jeśli wybieracie się do nich na wakacje, to zwróćcie uwagę na godziny otwarcia lokali. Bo nawet małe knajpki mają określone godziny wydawania posiłków. Chcesz zjeść coś ciepłego o 16? Przecież to nie pora. Obiad serwują od 12 do 14, możesz poczekać na kolację, ale to dopiero od 18 lub nawet 20. Tak, tak, to nie nasze polskie zwyczaje, że w restauracji możesz zjeść o dowolnej porze. A skoro już mowa o porze obiadowej, to upewnijcie się, czy sklep spożywczy, do którego zamierzacie iść po składniki na obiad, jest otwarty. Bo często się zdarza, że pani ekspedientka sama korzysta z przerwy obiadowej, a wy będziecie musieli poczekać, aż wróci.

Oczywiście nie mówię, że tak jest absolutnie wszędzie i oczywiście uwielbiam do nich wracać. Jestem przyzwyczajona do tego sposobu bycia, ale ktoś, kto jeszcze nie miał styczności z Francuzami może się mocno dziwić ich reakcjom, gdy jego życzenie, zamówienie lub coś, co zrobi, będzie odbiegało od norm przyjętych w tym pięknym kraju. Co kraj, to obyczaj, dlatego jak to się mówi: przezorny, zawsze ubezpieczony!

Miłego podróżowania i polecam zapoznać się choć trochę ze zwyczajami państwa, do którego się wybieracie.


Ewa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za poświęcenie czasu na zapoznanie się z naszymi wpisami. Będziemy wdzięczni za każdy komentarz na ich temat.